Zanim powstała brygada..
Zanim powstała brygada..

W 1936 roku w naszym kraju, rzucono nowe hasło: "Polska młodzież na spadochrony!". Poparcie władz centralnych RP, jakiego udzieliły one nowej idei, przełożyło się na współpracę z wojskiem, zwłaszcza z Instytutem Badań Lotniczo-Lekarskich, mającym szkolić kadry lekarzy dla potrzeb spadochroniarstwa. Począwszy od 1936 r. zaczęły w Polsce powstawać wieże spadochronowe służące do szkolenia adeptów spadochroniarstwa. Pierwsza z nich uruchomiona została na Polu Mokotowskim w tymże roku i działała tam od 23 sierpnia do 11 października. Później wieżę przeniesiono na ul. Czerniakowską. Wkrótce w kraju powstała cała sieć wież spadochronowych. Projektodawcą był inż. Jerzy Koziołek. Jeszcze w tymże 1936 r. wybudowano następne w Ostrowie Mazowieckim, Grudziądzu, Bydgoszczy i Kielcach. Dwie pierwsze służyły także do szkolenia podchorążych. Skoki z wież cieszyły się ogromną popularnością, o czy świadczą liczby wykonujących z nich skoki uczestników. Tylko z wieży mokotowskiej dziennie wykonywano 200 do 300 skoków. Warunkiem dopuszczenia do skoku była waga ciała poniżej 80 kg Opłata za skok wynosiła 30 gr. dla członków LOPP i 50 gr. dla pozostałych. Dla lepszego zobrazowania: w całym 1937 r. ze wszystkich wież w Polsce wykonano 31.440 skoków. W roku 1937 wybudowano szereg kolejnych wież: w Warszawie, Bielsku, Łodzi, Poznaniu, Toruniu, Lublinie, Lwowie, Białymstoku, Radomiu, Kowlu, Katowicach. Najwyższe były wieże w Katowicach - 50 m, Bielsku - 40 m i Poznaniu - 30 m. Pozostałe miały po około 20 m wysokości. Skoki spadochronowe...

znalazły się także w programie obowiązkowym nie tylko dla szkół oficerskich. Obowiązek oddawania skoków z wieży i balonów wprowadzono m.in. w niektórych szkołach podoficerskich. Od tej pory coraz większa liczba skoczków spadochronowych zasilała szeregi polskiej armii. Z tą myślą, przy pomocy wojska, w 1936 r w Legionowie obyły się pierwsze 4 kursy dla instruktorów. Program kursów był dość szeroki i obejmował: historię sportu spadochronowego, budowę i zastosowanie spadochronu, konserwację i przechowywanie sprzętu, fizjologię skoków, kinetykę skoków oraz zajęcia z meteorologii. W części praktycznej wykonywano skoki z wieży, każdy po 10 sztuk i 2-3 z balonu na uwięzi. Ćwiczono zachowanie się w powietrzu na trapezach i uczono się układać spadochrony. Kurs kończyły skoki z samolotu. Skoki wykonywano z wysokości 600 do 1000 m. Szczególnie owocny dla polskiego spadochroniarstwa okazał się rok 1937, kiedy to w kilkudziesięciu miastach Polski przeprowadzono pokazy skoków spadochronowych przy okazjach świąt państwowych i lokalnych. Za każdym razem gromadziły się wielotysięczne tłumy widzów, co było świadectwem popularności tego sportu wśród społeczeństwa.

Sukces..

Duży sukces propagandowy odnieśli w dniu 11 sierpnia 1937 r. polscy spadochroniarze-harcerze na V Jamboree w Vogelenzang w Holandii, podczas światowego zlotu skautów. Trzej druhowie: Władysław Burkhardt, Stanisław Jara i Tadeusz Puchajda wykonali przed 30-tysięczną publicznością skoki ze spadochronem, wzbudzając sensację i entuzjazm zebranych. Najbardziej spektakularny pokaz odbył się w Wieliszewie koło Legionowa w dniu 5 września 1937 r. Miał tam miejsce pierwszy grupowy desant 60 skoczków przed ponad 10-tysięczną publicznością. Dla spotęgowania efektu skoczkowie otwarli także spadochrony zapasowe, co optycznie podwoiło liczbę skaczących i przedłużyło widowisko. Skoki wykonano z przystosowanych do desantowania samolotów Fokker F-VII B/3m. Skok ten był oprawą dla rozpoczynającego się w Legionowie pierwszego wojskowego kursu spadochronowego.

Desant 60 skoczków podczas pokazów w Wieliszewie pod Legionowem w dniu 5 września 1937 r. Kurs przeznaczony był dla wybranych podchorążych wszystkich zawodowych Szkół Podchorążych w Polsce. Zadaniem jego było wyszkolenie przyszłych oficerów Wojska Polskiego w wykonywaniu skoków ze spadochronem. Jego program wzorowano na kursach cywilnych LOPP, z tym, że zwiększono ilość skoków z wieży do piętnastu, zamiast dotychczasowych dziesięciu. Szkolenie teoretyczne (podobne jak w LOPP) obejmowało historię i rozwój spadochroniarstwa, kinetykę skoku ze spadochronem, a także konserwację i przechowywanie spadochronów. Część praktyczna polegała na nauce składania spadochronu, ćwiczeniach naziemnych na przyrządach, przygotowujących do lądowania, skoki z wieży, skok ze spadochronem z balonu na uwięzi i skok z samolotu. Kursy cywilne II stopnia organizowano także dla cywilów, z ramienia LOPP, w poszczególnych okręgach. Dodatkowe możliwości otwarły się przed Ligą zwłaszcza w następnym roku, kiedy staraniem Zarządu Głównego udało się przystosować do skoków samolot RWD-8. Umożliwiło to w sposób stosunkowo tani wykonywanie skoków przez większą liczbę adeptów spadochroniarstwa. Spadochroniarki - siostry PCK na lotnisku przy samolocie RWD-8

Rok 1938

W roku 1938 wojsko przystąpiło zdecydowanie do szkolenia skoczków dla potrzeb oddziałów spadochronowych. W dniach od 5 do 12 września tegoż roku w Legionowie odbył się kurs dla wybranych absolwentów ubiegłorocznego szkolenia. Wzięli w nim udział podchorążowie i oficerowie Wojska Polskiego. Nacisk został położony na przygotowanie bojowego desantu, jaki miał się odbyć jesienią 1938 r. podczas manewrów na Wołyniu. Wybrana do szkolenia grupa żołnierzy, składająca się m. in. z saperów, żołnierzy piechoty i łączności, przeszła w Legionowie szkolenie instruktorskie. Program objął: skoki z samolotów, składanie spadochronów oraz zajęcia dotyczące przyszłego działania dywersyjnego. Przeprowadzono 4 godziny wykładów z tej dziedziny i 2 godziny taktyki desantu. Wykonano szereg ćwiczeń na mapie i stole plastycznym. Ponadto kursanci zostali oblatani na samolotach Focker F VII i RWD-8, wykonując po jednym skoku zwykłym z Fockera i po dwa (zwykły i z pełnym wyposażeniem) z RWD. Było to podyktowane koniecznością przeszkolenia w skokach różnymi metodami oddzielania się od samolotu. Z Fockera skakało się bowiem przez drzwi boczne, z RWD stając na stopniu kadłuba. Na zakończenie kursu wykonano skoki grupowe z Fockera z pełnym wyposażeniem, co było niejako generalną próbą przed przyszłym ćwiczeniem bojowym. Sam desant podczas manewrów wołyńskich miał być wykonany przy użyciu wypożyczonych z LOT-u dwóch Fockerów F VII na spadochronach ,,Irvin" polskiej produkcji. W desancie wzięło udział 25 skoczków pod dowództwem por. sap. Antoniego Mokrzeckiego. Oddział zorganizowany został w trzy druzyny: - saperską - dowodzoną przez ppor. Jerzego Sigenfelda wraz z 9 podoficerami z 2. Baonu Saperów, - piechoty, pod dowództwem ppor. Jerzego Góreckiego plus 8 oficerów i podoficerów, - sekcję łączności - dowódca: ppor. łącz. Wacław Malinowski wraz z 1 oficerem i 1 podoficerem Ponadto w skład desantu wchodził lekarz-podchorąży i oficer Oddziału II Sztabu Generalnego. Jeszcze podczas trwania tego kursu prowadzono próby z desantowaniem broni i sprzętu, jaki mógł być zastosowany dla potrzeb desantu bojowego. Ostatecznie postanowiono uzbroić drużynę piechoty w karabinki ,,Mauser" z zapasem po 120 sztuk amunicji ,,ślepej" i 1 rkm ,,Browning" plus 2 magazynki do niego z amunicja ,,ślepą". Do skoku karabiny przytroczono paskami do ud, z możliwością ich szybkiego odłączenia przed lądowaniem. Reszta grupy i jej dowódca wyposażeni byli jedynie w pistolety,,Vis" wz. 35. Cały oddział posiadał oprócz tego granaty. Oprócz tego saperzy zabrali ze sobą petardy imitujące ładunki wybuchowe, a sekcja łączności specjalistyczny sprzęt. Ze względu na jego ilość i ciężar rozdzielono go między dwóch żołnierzy. I tak dowódca sekcji zabrał radiostację zamocowaną do skoku z tyłu pod spadochronem plecowym. Z przodu pod spadochronem zapasowym zamocowany miał zestaw słuchawkowy, klucz telefoniczny i linkę antenowa. Przy pasie po obu bokach skórzane pokrowce z dwoma gołębiami pocztowymi. Podoficer sekcji łączności zabrał na plecach pod spadochronem 2 baterie anodowe, pod prawym ramieniem posiadał przyrządy do niszczenia linii telefonicznych, a pod lewym aparat do podsłuchu rozmów telefonicznych. Na brzuchu, pod spadochronem zapasowym przymocowane były 3 ogniwa stałe do radiostacji. Podczas prób w desancie grupowym okazało się, że samoloty pomieścić mogą jedynie po 10 żołnierzy z pełnym wyposażeniem. Dlatego 5 skoczków wysłano rzutem kolejowym do Łucka, jako rezerwę. Pozostali odlecieli na lotnisko dwoma Fockerami na lotnisko Skniłów pod Lwowem. Szczegóły desantu zostały uzgodnione już na miejscu, tak samo wybrano miejsce lądowania. Wybrano w tym celu pole otoczone lasami i polanę (lądowisko zapasowe) pod miejscowością Puchany - 10 km na południe od Łucka. Start samolotów z lotniska Skniłów nastąpił w dniu 15 września o godz. 16.30, a o 17.15 samoloty znalazły się nad celem. Dowódca desantu dla lepszego ukrycia operacji postanowił wykonać skok ,,z marszu" z pułapu 200 metrów, a nie jak planowano z 400 m. Skracało to o połowę czas przebywania w powietrzu i zmniejszało szansę wykrycia skoczków w powietrzu przez obserwatorów z ziemi. Lądowano na zapasowym lądowisku - polanie położonej w pobliżu zasadniczego lądowiska. Wszystko przebiegło sprawnie i niepostrzeżenie. Desant okazał się całkowitym zaskoczeniem nie tylko dla 30 DP, na niekorzyść której skoczkowie działali, ale także dla kierownictwa manewrów. W rezultacie nakazało ono powtórzyć desant, aby można było obserwować jego przebieg. Na ziemi, po skoku okazało się, że całkowicie zawiodła łączność - zarówno radiostacja, przy pomocy której nie udało się nawiązać kontaktu z dowództwem własnej armii, jak i gołębie. Te ostatnie po szoku wywołanym lądowaniem nie chciały po wypuszczeniu odlecieć. Oddział po zapadnięciu zmroku przystąpił do wykonywania działań dywersyjnych na niekorzyść 30. DP.

Pozorowano zniszczenie mostów drogowych w rejonie Połonka i Góra Połonka oraz odcinków toru kolejowego. Poprzerywano także napotkane linie telefoniczne. Podczas nocnego marszu napotykano różne pododdziały, jednak żaden z nich nie zwrócił uwagi na grupę dywersyjną, której udało się podejść skrycie do polowego lotniska. Świadczy to o braku jakichkolwiek działań przeciwdesantowych. Oddział zameldował się o godzinie 5.00 dnia 16 września 1938 roku w Łucku w kierownictwie ćwiczeń. Jak wspomniano, zaskoczenie i jego nie dostrzeżenie desantu spowodowało decyzję kierownictwa manewrów o powtórzeniu go w dniu 17 września 1938 roku. Wykonano go o godz.16.45 w rejonie leżącym 9 km na wschód od Klewania. także i tym razem udało się bez strat wykonać wyznaczone zadania, m.in. zniszczyć drewniany most drogowy i uszkodzić betonowy - oba w rejonie Klewania.

Powrót do Łucka odbył się na dwóch zdobytych na nieprzyjacielu ciężarówkach. Wnioski nasuwające się z doświadczeń wyniesionych z tego pierwszego desantu bojowego posłużyły udoskonalaniu metod szkolenia spadochroniarzy dla potrzeb Wojska Polskiego. Jego wysoką ocenę zawarł w swym sprawozdaniu mjr Mizgier-Chojnacki w sposób następujący: "1. Desanty spadochronowe są zagadnieniem zupełnie realnym, którego nie można lekceważyć. 2. Zwalczanie desantu nie jest rzeczą prostą i łatwą. 3. Wykonanie desantu możliwe będzie przy posiadaniu w danym rejonie przewagi w powietrzu. 4. W związku z możliwością wykonywania desantów w przyszłej wojnie, wyłania się nowe zagadnienie obrony przeciwdesantowej ze strony wojska i ludności". W roku 1938, od 18 września do 7 października, w Ośrodku Szkolenia Balonowego w Legionowie przeprowadzono pierwszy kurs instruktorski II stopnia dla podchorążych wszystkich rodzajów broni. Uczestnikami byli żołnierze starszych roczników szkół oficerskich. Najliczniej reprezentowana była Szkoła Podchorążych Piechoty. Kurs obejmował szkolenie naziemne na przyrządach, układanie spadochronów i same skoki: z wieży 10 skoków, z balonu na uwięzi 2 skoki, z samolotu 4. Na zakończenie kursu 20 jego absolwentów wykonało skok pokazowy na terenie Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie.

Doświadczenia własne, jak i innych armii świata, wpłynęły na decyzję o powołaniu do życia Wojskowego Ośrodka Spadochronowego (WOS) w Bydgoszczy. Ośrodek powstał przy 4. pułku lotnictwa w maju 1939 roku. W pierwszej kolejności przystąpiono do szkolenia oficerów i podoficerów, którzy na wypadek coraz szybciej zbliżającej się wojny zostaliby użyci jako oddziały dywersyjne na tyłach wojsk niemieckich w Prusach Wschodnich. Mieli się oni stać także przyszłą kadrą w batalionie spadochronowym, jaki miał powstać w Wojsku Polskim w lutym 1940 roku. Komendantem WOS został mjr pil. Władysław Tuchułka z 6. p lot. Instruktorami do spraw szkolenia spadochronowego mianowano instruktorów LOPP: Antoniego Grabowskiego i Feliksa Zacharskiego. Wyszkolenie wojskowe prowadził por. sap. Jerzy Siegenfeld, transportem powietrznym zarządzał kpt. pil. Feliks Kulesza, sprzęt spadochronowy powierzono por. Januszowi Kędzierskiemu. Kursanci WOS na lotnisku przed skokiem W maju 1939 roku prowadzono próby nad przystosowaniem do desantu nowego uzbrojenia i wyposażenia. Desantowano również specjalnie zaprojektowane zasobniki, mogące pomieścić broń ciężką. Prowadzono próby nad desantowaniem armaty p.panc 37 mm (w stanie rozmontowanym). Dla desantowania sprzętu używano spadochronów otwieranych automatycznie. Na uzbrojenie osobiste żołnierza wprowadzono pistolety "Vis" i pistolet maszynowy polskiej konstrukcji "Mors" (prototypy). Saperzy próbowali w użyciu nowy rodzaj miny do niszczenia torów konstrukcji płk Stelmachowskiego. Testowano też w użyciu nowe miniaturowe radiostacje. Cały sprzęt przystosowano w całości do skoków ze spadochronem. Pierwsi kursanci w WOS pojawili się na początku czerwca. Wówczas to, według przygotowanego wcześniej planu, rozpoczęto kurs spadochronowo-dywersyjny. Wzięło w nim udział 40 oficerów i 40 podoficerów mających za sobą wcześniej podstawowy kurs spadochronowy. Program kursu obejmował ćwiczenia naziemne, przygotowujące do skoków w różnych warunkach, składanie spadochronów, znajomość sprzętu i broni wchodzącej na wyposażenie desantu, skoki ze spadochronem w różnych warunkach i z różnorodnym sprzętem, ćwiczenia z zakresu dywersji. Szkolenie ukoronował desant spadochronowy, połączony z działaniami dywersyjnymi, jaki miał miejsce w dniu 2 sierpnia 1939 roku w okolicach Zielonki. W ćwiczeniu wzięło udział 20 żołnierzy (9 saperów, 8 piechurów, 3 łącznościowców). Uzbrojenie: 1 ckm (zrzucony w zasobniku), 1 lkm, 2 pistolety maszynowe "Mors", kbk "Mauser", pistolety "Walther" i granaty. Oprócz tego oddział wyposażono w materiały wybuchowe, radiostację i aparat podsłuchowy, a także w narzędzia do niszczenia linii telefonicznych. Zadaniem desantu było wykonanie niszczeń na linii kolejowej Mińsk Mazowiecki-Tłuszcz. Zadanie opracował płk Władysław Spałek, mianowany kierownikiem ćwiczenia. Oto jego cele wg rozkazu organizacyjnego: "- stwierdzenie możliwości użycia małego desantu spadochronowego dla celów dywersji - reagowanie na desant spadochronowy (alarmowanie, rozpoznanie i zwalczanie desantu) - wyciągnięcie praktycznych wniosków z przeprowadzonego ćwiczenia - sprawdzenie wydajności pracy saperów przy usuwaniu zniszczeń dokonanych przez desant". Desant nastąpił w godzinach popołudniowych z pułapu 400 m. Po wylądowaniu i ukryciu spadochronów skoczkowie przystąpili bez zwłoki do wykonywania naznaczonych zadań, niszcząc wiadukt, tory kolejowe w kilku miejscach i linię telegraficzną. Po wykonywaniu zadania, podczas nadawania meldunku doszło do potyczki ogniowej z pododdziałem ,,nieprzyjacielskiej" piechoty, w którym grupa dywersyjna wykazała swą wyższość. Efekty działalności skoczków wysoko oceniło grono obecnych na ćwiczeniach wyższych oficerów. W sytuacji nadciągającej nieuchronnie wojny wyższe dowództwo postanowiło przenieść WOS do bazy lotniczej Małaszewicze pod Brześciem. Wojsko miało przybyć tu rzutem kolejowym i lotniczym. Na miejscu przydzielono jednostce jeszcze trzy Fockery F VII, co powiększyło liczbę posiadanych samolotów do sześciu. Wszystkie one otrzymały zadanie wysadzenia desantu dywersyjnego na tyłach wojsk niemieckich w Prusach Wschodnich. Niestety, o godzinie 5.30 w dniu 1 września 1939 roku lotnisko Małaszewicze i baza WOS zostały silnie zbombardowane przez niemiecką Luftwaffe. W wyniku nalotu zniszczone zostały lub uszkodzone wszystkie Fockery, a oprócz nich inny sprzęt latający znajdujący się wówczas na terenie Małaszewicz. Spadochroniarze nie wzięli więc udziału w walce zgodnie ze swym przeznaczeniem. Pozostała im jedynie do spełnienia misja ratowania ocalałego sprzętu, ale i to zadanie zostało zaniechane w dniu 13 września, kiedy to nastąpiło wycofanie z Małaszewicz i rozwiązanie jednostki. Odtąd dzieląc los polskiego wojska podjęli próbę przedarcia się do Francji, później do Wielkiej Brytanii, by u jej boku kontynuować walkę z Niemcami, bądź pozostali w kraju biorąc czynny udział w walce podziemnej, m in. pomagając w organizacji Batalionu Strzelców Spadochronowych Armii Krajowej ,,Parasol".
Szczęśliwi czasu nie liczą :)
 
Przycisk Facebook "Lubię to"
 
ZBIÓRKI HARCERSKIE
 
Uwaga!
Zbiórki Harcerskie odbywają się
w każdy piątek o godz. 17:00
w SP nr 37 ul. Ratuszowa
Chorzów Batory 41-506
ZBIÓRKI "Cichociemnych"
 
Zbiórki odbywają się
w każdy poniedziałek o godz. 17:00
w Gimnazjum nr 7 ul. Farna
Chorzów Batory 41-506
Aktualizacja strony
 
Ostatnia aktualizacja
16 listopada 2013r.
15:01
NOWA STRONA HUFCA
 
http://zhpchorzow.pl
 
Odwiedziło Nas-> 38173 odwiedzający
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja